poniedziałek, 6 czerwca 2016

ATRAPY

płytka głębia ostrości
patrzymy. dostajemy do oglądu jeden wybrany fragment ciała, reszta nam umyka, rozmywa się, im dalej tym mocniej. podczas gdy w poprzednich pracach prym wiodło światło wydobywające postaci z cienia - w tych artystka wybrała skupienie. oddaje tylko
tyle, ile chce, może, odważy się. każda kończyna, krzywizna; podobnie każda emocja, myśl, historia, anegdota, bajka. komponuje prace jak osobowość.
wskazać moment udawania i zakrywania
nie jest jasne, gdzie te atrapy. czy same prace, czy zobrazowane ciała, czy ich napięcia, czy ich części, czy przeniesienie na osobiste wyznanie, czy wyznanie samo w sobie, każdy moment maszyny ekshibicjonistycznej może być i jest atrapą. mówi: kłamiemy. znaczenia można tropić i mnożyć.
każdy kolejny ślad plącze się z następnym, każda kolejna atrapa wchodzi w drogę poprzedniej, ciało obraca się, napręża, zakrywa, próbuje uciec - nie ma jednego obrazu,
jest cały cykl następujących po sobie. nie ma innej pewności osoby niż następujące po sobie przejawy.
gdy już - już stoimy przed twarzą - sekundę wcześniej artystka zasłania ją dłońmi. twierdzi, że stchórzyła, ale może tak to po prostu jest zawsze.
kolejne wymiary
jakby na uboczu znajdujemy kolejne udawania. sugestia efektownej, lekkiej rozrywki szybko zmienia się w bolesne (dosłownie!) upomnienie: oglądanie to wysiłek,
nieporównywalny z patrzeniem. epistemiczny trud wiercenia, przeszywania, obejmowania, rzucania, podnoszenia do oczu…
atrapy wracają silniejsze o to zmęczenie.
tekst: Artur Król

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz